Siedzialam i siedzialam...rozkminiałam..a skutek taki ze nadal nie wiem. I tez nie wiem juz czy chce wiedziec.
Niby przeszlosc nie jest wazna, liczy sie tylko to co teraz, a co z przyszloscia?
Zaczynam wyczuwac w sobie nutke lilian..jej sposobu pisania i opisywania emocji. A mowilam, ze ludzie na siebie wplywaja..
Ojj, tak i to bardzo. inna osoba inny skutek- potrafie cieszyc sie zyciem, ot tak :D
Porzucic nadzieje i nie wazne jak sie dzieje, porzucic,spalic..mniejsza, byleby juz jej nie bylo. I nie ma.
Slysze slowo spalic i odrazu kojarzy mi sie wiersz Osieckiej, a bardziej frg: "spalcie w kominie moje buty i plaszcz , zrobcie sobie miejsce".
Miejsca nie ma. Ale wiele juz "pozamiatane" jak to mowil moj kolega:]
I dziwnie tak i pusto, szczegolnie w ten 14 dzien lutego.
I zarazem nie jest tak zle, naprawde, oddycham czystym powietrzem, usmiecham sie, juz calkiem szczerze i beztrosko..
Chociaz wolalabym niczego nie palic, coz takie zycie.
Chcialabym zeby w domu bylo dobrze, ale wiem ze nie bedzie i glupiio mi z tym moim planem ucieczki z gniazda.
Moze ja poprostu nie wystarczajaco Ją kocham..?
Bo milosc jest inna niz to co do Niej czuje i glupio mi z tym i nie moge tego zmienic..
Sama juz nie wiem..
Chcialam uciec, teraz pragne zostac i isc dalej z podniesiona glowa i byc ta sama osoba, ta ktora jestem :)
"i to co wczesniej z powiek spedzalo sen, targalo mna bolalo mnie, dzis moge mowic o tym spokojnie.."
Wiele drog przedemna, ciekawe co teraz?
Czekam wiec...z ta sama niecierpliwoscia z jaka czeka sie na cos dobrego cos lepszego, wspanialszego...
Choc i tak jest ok, nie narzekam :)